Cięcie, spawanie, dopasowywanie – i bryła motóra gotowa! Właśnie odebrałem sprzęt od Pilgrim Motorcycles (dzięki panowie!) – zajęli się wszystkimi pracami związanymi z przeróbkami blacharskimi, coś czego sam nie podejmuję się robić.
A więc co zostało zrobione:
- bak – tu było najwięcej przeróbek: przygotowane nowe mocowanie, stara dziura obok korka zaślepiona, zaspawana za duże wycięcie przy główce ramy, zaślepione miejsce na drugi kranik (będzie jeden), co więcej, chłopaki zrobili „przelotkę” z jednej strony baku na drugą – wymagało to zrobienia nie tylko wypustek na wężyk, ale też zrobienia dziury w ramie i wspawanie tam tulejki przelotowej na wężyk;
- rama pod siedzenie – dospawane na stałe do ramy głównej;
- układ wydechowy – zrobiony od zera z nierdzewki;
- przedni błotnik – przerobiony z oryginalnego, skrócony, wyklepany, pozbyliśmy się wszelkich przetłoczeń;
- puszka na akumulator – z boku po prawej stronie;
- kierownica – clip-on’y wymagały roztoczenia o 1 mm na średnicy;
- kierunkowskazy – przygotowane mocowania pod siedzeniem oraz w uchwytach na przednią lampę, nie rzucają się w oczy a wciąż po zapaleniu będą bardzo widoczne;
- cięgła do dźwigni hamulca i biegów;
- mocowanie pod rejestrację i tylną lampę;
- montaż licznika;
- stacyjka – wpasowana w otwór po starym mocowaniu kierownicy – idealnie.
Zastanawiam się jeszcze, czy nie pozbyć się centralnej nóżki – niby jest praktyczna przy serwisowaniu… ale i tak czeka mnie zbudowanie mini podnośnika do rozbiórki ramy teraz… więc czemu by się nie pozbyć zbędnych kilogramów? Co myślicie?
Następne kroki teraz: wszystko rozbieram do najmniejszej śrubki, dzielę elementy na te do malowania proszkowo, niklowania, malowanie baku i błotnika w kolor. Następnie oddaję do lakiernika a ja w tym czasie zajmę się silnikiem: czyszczenie zaworów i gniazd, przegląd głowicy, czyszczenie gaźników, wymiana uszczelek itd. To powinno wystarczyć, silnik jest raczej zdrowy, a przynajmniej na tyle że nie ma sensu go rozbierać. Kolejny krok – poskładać wszystko, zrobić elektrykę i można odpalać i regulować… „tylko” tyle 😉
Przymierzałem też już przednie koło – wygląda na to że wszystko spasuje prawie plug&play – trzeba będzie tylko dotoczyć jedną tulejkę dystansową, oryginalna jest za krótka do nowej piasty. Poza tym wszystko pasuje.
Tak wygląda „karoseria” po skompletowaniu i dostosowaniu wszystkich elementów
Generalnie motor jest bardzo wąski
Bak od spodu – tutaj widać mocowanie dla wężyka paliwa i przelotkę zrobioną w ramie – paliwo będzie przepływało do jednego kranika
Kierunkowskazy – z tyłu pod fotelem, z przodu w mocowaniu lampy
Rama pod siedzenie, zmieści się tutaj większość bebechów instalacji elektrycznej. Pod bakiem też jest jeszcze trochę miejsca
Bak – została sporo szpara przewidziana na ramę, zaspawana, także mocowanie zrobione inaczej, można było zaspawać dziurę na śrubę, którą ktoś przewidział zaraz obok korka…
Drobiazg ale cieszy – mała stacyjka wpasowana w półkę przedniego zawieszenia, zagospodarowaliśmy dziurę po mocowaniu starej kierownicy (stacyjka była za mała, wymagała wytoczenia aluminiowej tulejki w której się schowała z takim „kołnierzem” na górze – widać na zdjęciu). Idealnie to wyszło!
I jeszcze cięgła do dźwigni nożnych – końcówki mają łożyskowane, powinny długo posłużyć.