Właśnie stałem się szczęśliwym (to się okaże 🙂 posiadaczem XV 920 z 1983 r. Pierwotnie myślałem o XV 750, ale trafiła się większa pojemność, a od dużej pojemności lepsza jest tylko…. większa pojemność.
Sprzęt jest w stanie opłakanym, choć na zdjęciach tego nie widać, bo ktoś niedawno cały syf pokrył nowym lakierem, zapewne przy pomocy spray’a. W skrócie: hamulce – praktycznie brak, przednie zawieszenie jest chyba z waty, instalacja elektryczna co kawałek poklejona plastrami, nowa farba położna prosto na starym brudzie, odłazi po dotknięciu, itd. Ale najważniejsze – wydaje się, że rama jest prosta (puszczasz kierownicę i jedzie prosto, nic nie ściąga), biegi wchodzą bez problemów, odpala natychmiast. Jednym słowem: silnik w porządku, rama prosta, reszta i tak wyleci.
Plan prac w skrócie:
- rozebrać do najmniejszej śrubki, wszystko do sprawdzenia, regeneracji lub wymiany,
- zostaje rama, silnik i część osprzętu jeśli się nadaje do regeneracji,
- koła szprychowe,
- kierownica clip-on,
- cała instalacja elektryczna od nowa, przód i tył nowe lampy, duża okrągła na przód, małe “kocie oczko” do tyłu, małe kierunki,
- fotel singiel, z niewysokim zadupkiem,
- bak a’la Benelli Mojave (eBay),
- do przodu nowe sprężyny progresywne, twardsze i krótsze (obniży się),
- akumulator pod siodło, rama pod siodło będzie zrobiona na nowo więc zmieści się i puszka na małą baterię,
- rama, silnik, inne blachy – piaskowanie/szkiełkowanie, malowanie, wszystkie śrubki do ocynku, coś do chromu, ale nie za dużo,
- wizualnie: dużo w czerni półmat, błotnik (będzie) przód czarny, bak jeszcze nie wiem, może biały,
- itd.
Generalnie inspiracją jest CBASS i Virago Grega Hageman’a, ale na pewno kilka elementów będzie po mojemu (nie wiem np czy jest sens dawać tak wielkie koło na przód).