W ostatnią środę z pomocą kolegi udało się wyjąć silnik. W sumie okazało się to całkiem proste… zapewne we współczesnych autach to nie taka prosta sprawa 😉
Po kolei co trzeba było zrobić:
- odpięcie wiązki elektrycznej, uziemienia w kilku miejscach, przewodów paliwowych itd. dla kogoś kto tego nie robił wcześniej zajmuje to trochę czasu: latarka, oglądanie każdego miejsca co tam jeszcze jest podłączone, itd.
- odkręcenie układu wydechowego – u mnie była jakaś straszna rzeźba, dziesiątki rurek pospawanych…. po odpięciu kolektora i odkręceniu go od reszty wydechu, wszystko odpadło samo 😉
- zdjęcie osłon wału pod podwoziem, odkręcenie mocowania poduszek skrzyni, odkręcenie wału – wypadł praktycznie sam, widać, że było to wszystko ruszane w ostatnim czasie
W tym momencie jest odłączony silnik, który można wyjmować. 2 pasy dookoła, wyciągarka łańcuchowa do belki pod stropem i jedziemy: napinamy pasy i wtedy odkręcamy śruby od łap trzymających silnik. Silnik idzie do góry bardzo łatwo, ale okazuje się, że idzie za bardzo „poziomo”. Biorąc pod uwagę długą skrzynię, potrzebujemy aby najpierw poszedł silnik, a skrzynia powinna wisieć trochę w dół. Trzeba opuścić silnik, poluzować jeden pas i wyciągamy ponownie pod innym kątem… 5 minut i po sprawie 😉
Silnik zaległ na palecie. Póki wisiał kilka zdjęć uszkodzeń: blok praktycznie rozdzielony na 2 części, trzyma się kupy dzięki głowicy. Dziura w bloku jest na obie strony, tak dużo, że wcześniej zdążyła wypaść jedna korba.
2 dni później zwłoki silnika trafiają do kogoś innego, wymiana za jakieś inne drobne graty. Najzabawniejsze: razem z paletą zmieścił się do bagażnika e34 kombi 😉
Kolejnych kilka rzeczy jakie zdążyłem zrobić: wyjęcie nagrzewnicy, wyjęcie dywanu. Widać całą podłogę: jest całkiem dobrze poza tym, że jest pogięta od uderzeń od spodu i zawilgocona po stronie kierowcy. Okazuje się, że spawy w miejscu napraw nie są szczelne i dostawała się woda. Dywan w tym miejscu jest lekko zapleśniały. Wszystko do uratowania.